
Według danych Państwowej Straży Pożarnej w 2024 roku odnotowano blisko 103 tys. pożarów, z czego ponad 29,2 tys. dotyczyło obiektów mieszkalnych, a ponad 5 tys. – obiektów użyteczności publicznej, produkcyjnych i magazynowych. Bezpieczeństwo przeciwpożarowe w miastach można zwiększyć dzięki zmianom w ich projektowaniu, w tym poprzez zapobieganie nadmiernemu dogęszczaniu zabudowy oraz zachowaniu bezpiecznych odległości między budynkami. Pomóc w tym mogą nowe plany ogólne gminy, w których samorządy mogą zawierać wytyczne dotyczące odległości między planowanymi budynkami o różnych funkcjach.
– Zdecydowanie współczesny sposób projektowania miast wymaga zmian, zarówno w kontekście pożarowym, jak również innych kwestii, chociażby dostępności do zieleni. Istotne jest to, żeby z jednej strony wykorzystywać już przestrzenie wewnętrzne miejskie, rewitalizować je, czyli dogęszczać zabudowę. Z drugiej strony, żeby tej zabudowy nie dogęszczać „zbyt mocno”, aby nie stwarzać i nie zwiększać ryzyka pożarowego – mówi agencji Newseria dr inż. arch. Kamila Sikorska-Podyma, prezeska Instytutu Projektowania Bezpieczeństwa Pożarowego, ekspertka Zakładu Gospodarki Przestrzennej i Projektowania Urbanistycznego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Zbyt gęsta zabudowa zwiększa ryzyko pożarowe. Po pierwsze, umożliwia szybsze rozprzestrzenianie się ognia i przenoszenia na sąsiednie budynki, co zwiększa ewentualne straty, po drugie – utrudnia ewakuację i działania służb ratowniczych. Ekspertka wyjaśnia, że istotna jest nie tylko odległość między poszczególnymi obiektami, ale również to, z jakich materiałów są wykonane i jakie pełnią funkcje. Dużo mniejsze zagrożenia występują w przypadku zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, a dużo większe przy budynkach produkcyjno-magazynowych.
– Oczywiście przepisy wykonawcze, czyli rozporządzenia, podają określone odległości pomiędzy różnymi typami budynków, przy czym zależy to jeszcze od materiałów, z jakich zostały wykonane ściany, stropy, dachy itd. – wyjaśnia dr Kamila Sikorska-Podyma. – Wszystko zależy od poszczególnych funkcji budynków, czy to pomiędzy budynkiem produkcyjnym i mieszkaniowym, czy pomiędzy różnymi budynkami produkcyjnymi. Odległości różnią się także w zależności od tego, czy w sąsiedztwie jest budynek, czy las.
Zaznacza, że sąsiedztwo lasu także wymaga zachowania określonych odległości, w zależności też od tak zwanej gęstości obciążenia ogniowego, czyli składowanych materiałów i ich stopnia palności.
– Tak że z rozporządzenia, z odpowiednich przepisów należy korzystać przy doborze odległości – tłumaczy prezeska Instytutu Projektowania Bezpieczeństwa Pożarowego.
Usytuowanie budynków z uwagi na bezpieczeństwo pożarowe reguluje m.in. rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Jak podkreśla ekspertka, wraz ze zmianami w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym warto zwrócić uwagę na nowe plany ogólne, które mają zastępować wcześniejsze dokumenty planistyczne gmin, czyli studium kierunków i uwarunkowań.
– Plany ogólne będą oczywiście dużo bardziej szczegółowe. W nich warto już zawierać wytyczne dotyczące chociażby bezpiecznych odległości między planowanymi funkcjami budynków czy między zadrzewieniami, lasami a budynkami. Prośba do samorządów, żeby zwrócić uwagę na rewitalizację i dogęszczanie zabudowy, także w planach ogólnych – wyjaśnia dr Kamila Sikorska-Podyma.
Podkreśla, że w przypadku zagęszczenia zabudowy należy ją rozpatrywać w dwóch aspektach.
– Z jednej strony należy zwrócić uwagę na problem rozlewania się miast, czyli staramy się wykorzystywać te przestrzenie, które już mamy w mieście, wykorzystywać istniejące budynki, ewentualnie uzupełniać układy zabudowy. Z drugiej strony trzeba uważać na problem bezpieczeństwa pożarowego, czyli dogęszczając istniejącą zabudowę i wykorzystując już zastaną infrastrukturę, żeby bezpieczeństwo pożarowe zachować i żeby nie zwiększać ryzyka pożarowego – tłumaczy ekspertka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Warto zachować złoty środek, pilnując z jednej strony przepisów, a z drugiej strony starając się wykorzystać tę przestrzeń, którą mamy już w tej chwili zagospodarowaną i do dyspozycji.
Jako przykład nowych wyzwań dotyczących bezpieczeństwa pożarowego w miastach ekspertka podaje powstające coraz gęściej wieżowce, które w dodatku są coraz wyższe. W ich przypadku problemem jest nie tylko szybko rozprzestrzeniający się dym i ogień oraz możliwości gaszenia pożarów (pompowanie wody na duże wysokości wymaga ogromnego ciśnienia), ale też kwestia ewakuacji mieszkańców czy pracowników.
– W przypadku budynków wysokich i wysokościowych największym wyzwaniem jest możliwość szybkiej ewakuacji ludzi. Tutaj mamy jednak zdecydowanie mniejszą powierzchnię komunikacji, mamy ludzi na dużej liczbie pięter i należy ich albo szybko ewakuować, albo zapewnić im możliwość pozostania w budynku na czas uratowania w inny sposób – zaznacza dr Kamila Sikorska-Podyma. – W Polsce dosyć rzadko do tej pory stosowana jest ewakuacja z dachów. Zazwyczaj zakłada się, że ludzie albo ewakuują się głównymi wejściami do budynku, albo ewakuuje ich straż pożarna, przy czym warto rozważyć w przypadku wysokich budynków możliwość ewakuowania ludzi do góry i dopiero stamtąd ratowania ich czy też transportowania już w miejsca bezpieczne. Zdecydowanie technologie mogą pomóc i uważam, że jest to duże pole na przyszłość.